Google Pixel 4a to jak rozmowa o niekończącej się historii. O tym terminalu rozmawiamy praktycznie od początku roku i kiedy zbliżamy się do sierpnia, nie została jeszcze oficjalnie zaprezentowana. Jest prawdopodobne, że znaczna część opóźnienia w jego uruchomieniu była spowodowana szczęśliwym koronawirusem.
Najnowsze wiadomości związane z Pixel 4a, znajdujemy go w dwóch modelach, z którymi trafi na rynek, dwóch modelach, których główną różnicą nie będzie estetyka (rozmiar ekranu), ale zarządzający nimi procesor. Według facetów z 9to5Google, Pixel 4a będzie dostępny z procesorem Snapdragon 730G kompatybilnym z sieciami 4G oraz Snapdragon 765G kompatybilnym z sieciami 5G.
Kilka miesięcy temu krążyła plotka, że Pixel 5 będzie zarządzany przez Snapdragon 765G, znacznie niższy procesor pod względem wydajności niż Snapdragon 865, procesor kompatybilny z sieciami 5G, który został zaimplementowany przez większość rynkowych producentów w systemie Android, choć jego wysoka cena jest główną przeszkodą w sprzedaży.
Prawdopodobnie czy będzie model XL obu wersji, a przynajmniej powinno, chyba że Google chce podążać tą samą strategią co Apple i oferować ładny i tani dobry terminal (choć nie tak potężny jak iPhone SE 2) za niecałe 300 dolarów, czyli cenę, w której podobno Pixel 4a mógłby trafić na rynek w wersji 4G, skoro model 5G miałby kosztować 399 dolarów.
Jeśli Google potwierdzi, że Pixel 4a trafi na rynek za 299 euro, tak będzie terminal bardziej niż zalecany we wszystkich aspektach, nie tylko ze względu na jakość aparatów, które zaoferuje nam Google, ale także dlatego, że jest zarządzany przez Androida w jego oficjalnej wersji, więc zawsze jako jeden z pierwszych otrzyma nowe wersje Androida.